Wolność osobista a prawo
W przypadku, kiedy nastąpi spór o palenie na balkonie, palacze najczęściej odpierają wszelkie ataki twierdząc, że są u siebie a balkon nie może być postrzegany, jako miejsce publiczne. Sąsiedzi osób palących skarżą się z kolei na brzydki zapach, gryzący dym, a często także popiół, które wydostają się daleko poza prywatny obszar uciążliwego sąsiada i zakłócają im spokój, kiedy przebywają na swoich balkonach. Kto w tym sporze ma rację?
Okazuje się, że leży ona po stronie miłośników papierosów. W rzeczywistości nie istnieje podstawa prawna, która jasno i kategorycznie zabrania palenia wyrobów tytoniowych na własnym balkonie. Jeśli nałóg sąsiada bardzo ci przeszkadza, możesz oddać sprawę do sądu powołując się na art. 144 Kodeksu Cywilnego, który mówi, że "właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych". W języku prawniczym takie działania nazywa się immisjami.
W praktyce nie możesz jednak mieć żadnej pewności, czy nawet tak drastyczne działanie przyniesie efekt. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że sąd uzna, iż balkon jest nieodłączną częścią mieszkania i sąsiad ma pełne prawo palić tam papierosy. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że „Ustawa o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych” (Dz.U. 1996 nr 10 poz. 55) nie wskazuje balkonów jako przestrzeni prawnie chronionych przed zanieczyszczeniem dymem tytoniowym, ponieważ nie mieszczą się one w definicji „innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego”