Pani Kasia samotnie wychowywała syna Patryka, cierpiącego na niezwykle rzadką chorobę spowodowaną mutacją genu. Kilka lat temu kobieta poznała pana Arkadiusza, który pokochał ją i zdecydował się wychowywać Patryka jak własne dziecko. Na świat przyszedł także wspólny synek pary – Franek. Pan Arek jest osobą zaradną, stara się pracować, ale są to głównie prace dorywcze, ponieważ choroba Patryka wymaga częstej obecności ojca w domu. Większość dochodów rodziny pochłania rehabilitacja chłopaka, bo tylko ona może zatrzymać postęp śmiertelnej choroby.
Swój dom, w stanie do remontu, para kupiła sześć lat temu. Budynek był nieocieplony, co generowało ogromne koszty związane z dogrzewaniem, a jego dach pokryty był przeciekającą papą. W środku panowała wilgoć, co skutkowało wykwitami grzyba na ścianach. Franek i Patryk spali w jednym pokoju. Brakowało miejsca, by w spokojnych i bezpiecznych warunkach przeprowadzać zajęcia rehabilitacyjne dla starszego chłopca.
Bardzo problematyczna była łazienka. Małe i wąskie pomieszczenie nie było przystosowane do potrzeb osoby niepełnosprawnej; do środka nie dało się wjechać wózkiem, przez co rodzice musieli myć nastolatka w miskach. Korytarze między pomieszczeniami również były zbyt wąskie, by przejechał nimi wózek czy nosze.