Fot.123RF.com
Lilie to jedne z najpiękniejszych roślin cebulowych, jakie możemy uprawiać w naszych ogrodach. Należą do jednych z najstarszych roślin, które ze względów dekoracyjnych sadzono i podziwiano od wieków. Z czasem stały się symbolem nie tylko piękna, ale również takich wartości jak czystość i niewinność.
Obecnie mamy do wyboru niewyobrażalną liczbę odmian lilii. Różnią się one kolorem, kształtem i wielkością kwiatów. Wiele z nich cudownie pachnie. Ich uprawa nie jest trudna, pod warunkiem, że zostaną posadzone w przepuszczalnym podłożu, ich korzenie są wręcz spragnione powietrza. W gliniastej glebie, czy miejscu częstym zalewanym przez wodę mogą one zagniwać.
Autor: Ogrod_Na_Co_Dzien
Jeżeli dobrze wybierzemy dla nich miejsce, potrafią przez wiele lat w nim rosnąć, coraz piękniej kwitnąć i się samodzielnie rozmnażać. Mój zakątek różano-liliowy został już totalnie zdominowany przez lilie. Zobacz: Jak sadzić i pielęgnować lilie w ogrodzie?
Lilie to rośliny, które z powodzeniem możemy uprawiać na kwiat cięty. Doskonale czują się w wazonie z wodą, długo dekorując nasze wnętrza. Pamiętajmy jedynie o tym, że w wodzie powinna znajdować się jedynie łodyga. Warto usunąć wszystkie liście. Stale mokre mogłyby one zacząć gnić, przyspieszając przekwitanie naszego bukietu. Przynosząc lilie z ogrodu do domu warto też zwrócić uwagę na owady. Wszystkie mrówki, mszyce, żuczki czy biedronki lepiej zostawić na działce.
W ogrodzie obcinamy też uschnięte lub połamane gałęzie drzew i krzewów. Przy ulewnych deszczach i porywistych wiatrach, towarzyszących lipcowym burzom, zdarza się nadłamanie konarów zarówno drzew owocowych, jak i ozdobnych. Należy je usunąć, żeby nie stanowiły zagrożenia dla osób przebywających w ogrodzie. Pozostawione na roślinie, mogą one stać się również siedliskiem chorób.
Zaraza ogniowa w ogrodzie
Warto obserwować wszystkie drzewa, krzewy i byliny ozdobne w naszych ogrodach pod kątem występowania szkodników i chorób. Groźną chorobą bakteryjną, która może zaatakować rośliny z rodziny różowatych, w tym gruszę, jabłoń i jak tutaj ozdobną irgę błyszczącą, jest zaraza ogniowa.
Poznamy ją po tym, że liście, następnie całe wierzchołki pędów, aż do całych gałęzi więdną, brązowieją i zamierają. Pokrywają się brunatnymi, rdzawymi lub czarnymi plamami. Całość wygląda jakby była opalona ogniem. Cechą charakterystyczną jest to, że liście te nie opadają, lecz pozostają na porażonym drzewie lub krzewie.
Fot.123RF.com/ Erwinia amylovora/ Zaraza ogniowa
Jej zwalczanie polega na usunięciu zakażonych roślin czy ich fragmentów. Cięcie przeprowadza się co najmniej 50 cm pod widocznymi uszkodzeniami. Obcięte czy wycięte rośliny palimy. Jest to na tyle groźna choroba, że zasady walki z nią określa Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Po usunięciu zaatakowanych roślin warto objąć szczególną opieką pozostałe drzewa i krzewy, które mogłyby być narażone na infekcję bakteryjną. Profilaktycznie można wykonać oprysk preparatem miedziowym, który nanosimy za pomocą opryskiwaczy ręcznych. Ze środka w postaci proszku, należy sporządzić zawiesinę i nanieść ją punktowo na wybrane rośliny w taki sposób, aby zostały dokładnie zwilżone, ale żeby nie tworzyły się na nich krople. Wszystkie opryski najlepiej przeprowadzać wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, kiedy nie pracują już w ogrodzie owady zapylające.
Trawnik w lipcu
Obserwujemy też trawnik. Sprawdzamy, czy nie pojawiły się choroby grzybowe. Deszczowa pogoda sprzyja ich pojawianiu się. Sprzyja również szybkiemu wzrostowi źdźbeł traw, więc regularne koszenie nabiera na znaczeniu. Z drugiej strony lato to także okres wakacyjnych wyjazdów. Czasami trudno pogodzić jedno z drugim. Rozwiązaniem może okazać się robot koszący, który będzie pilnował koszenia trawnika zamiast nas, również podczas naszej nieobecności.
Istnieje wiele poradników dotyczących wysokości koszenia trawników. Większość z nich podaje, że najniżej kosimy trawnik dekoracyjny, na wysokości ok. 2-3 cm, nieco wyżej kosimy trawnik użytkowy, na wysokości 3-4 cm, a najwyżej trawnik sportowy, na wysokości ok. 4-5 cm. Jednak często odnosi się to trawników angielskich, podczas gdy trawniki polskie zazwyczaj przycinamy nieco wyżej.
Jeżeli po powrocie z wyjazdu zauważymy, że nasz trawnik mocno urósł, pamiętajmy o rozłożeniu koszenia na 2 podejścia. Za pierwszym razem ścinamy go o ok. 1/3 i dopiero w kolejnym koszeniu, np. po 2 dniach, obniżamy wysokość cięcia darni, do poziomu, który wybraliśmy dla naszego trawnika. Czasami koszenie takie musimy podzielić nawet na trzy etapy.
Koszenie darni jest podstawowym zabiegiem pielęgnacyjnym, obok podlewania i nawożenia. Często nawet nie zastanawiamy się po co to robimy, bo jest to oczywiste. Mimo to przypominamy, że przycinamy darń po to, żeby była ładna i wygodna w użytkowaniu, żebyśmy bez problemu mogli po niej chodzić, biegać czy urządzić na niej piknik.
Izabela Schick
Ogród na co dzień