Witajcie:) Wielu z Was wie jaka to ciężka praca - mam na myśli malowanie boazerii. Zwłaszcza jeśli wcześniej była lakierowana.
Dla nas to malowanie jest formą estetycznego przetrwania. Nawet jeśli za parę lat wyprowadzimy się z tego starego domu - wysiłek się opłacił. Odetchnęłam bielą i jakąś nową energią.
I na dodatek ta przemiana godzi się ze stylem, który tak uwielbiam.
Resztę opiszę pod zdjęciami.
Zapraszam.
I zachęcam do takiej metamorfozy tych, którzy nadal się wahają...:)
Dodam tylko, że zależało nam by wszystko odbyło się w ramach ograniczonego funduszu. Puszki farb, papiery ścierne i narzędzia malarskie pochłonęły około 300zł. I 3 dni intensywnej pracy podczas kawałka urlopu. Wspominamy z mężem wszystko przyjemnie i z dreszczykiem emocji "jak to będzie". Nam się podoba, a Waszą ocenę chętnie poczytam, może coś byście zmienili, dodali....jestem szeroko otwarta na wszelkie sugestie.
iszart