fot. Pixabay.com
Jak przystało na roślinę z klimatu tropikalnego monstera lubi wysoką wilgotność powietrza. Dlatego warto ją regularnie zraszać. W tym celu używamy miękkiej wody, która nie pozostawi na liściach plam. Może być to przegotowana i odstana woda z kranu lub deszczówka, którą wlewamy do opryskiwacza i delikatnym, rozproszonym strumieniem nanosimy na roślinę. W pielęgnacji monstery ważne jest też podlewanie. Duże liście transpirują spore ilości wody, dlatego nawadniamy roślinę dość często i obficie, szczególnie latem. Duże rośliny potrzebują też sporej dawki składników odżywczych. Nie możemy więc zapominać o nawożeniu naszej monstery.
Odpowiedni będzie wieloskładnikowy nawóz do roślin zielonych. Przygotowujemy z niego roztwór wodny, który dozujemy na wilgotne podłoże. W okresie wzrostu przypadającym mniej więcej od marca do października nawożenie powinno być przeprowadzane co najmniej raz w miesiącu, a niekiedy nawet częściej. Młode rośliny przesadzamy zazwyczaj raz na rok lub raz na 2 lata, starsze rzadziej, w zależności od potrzeby.
W książkach i internecie można znaleźć wiele ciekawostek o monsterach. M.in. to, że napar z liści i korzeni powietrznych tej rośliny jest stosowany w leczeniu artretyzmu. Ponadto jej korzenie są wykorzystywane jako remedium na ukąszenia węży. Ciekawostką jest również to, że korzenie monstery dziurawej są surowcem do produkcji lin i koszy. Owocostany tej rośliny są jadalne, lecz kwiatostany są trujące. Trujący sok znajduje się również w liściach i łodydze, należy więc zachować ostrożność podczas zabiegów pielęgnacyjnych, a zwłaszcza podczas pobierania sadzonek.
Szkodniki na tych roślinach występują rzadko, aczkolwiek może się zdarzyć, że pojawią się przędziorki, tarczniki czy wełnowce. Jeżeli zauważymy, że liście są ciemne na brzegach i żółte pośrodku, może być to objaw zbyt niskiej temperatury lub przeciągów. Jeżeli na liściach pojawią się ciemnożółtawe pęknięcia z czarnymi punktami, może być to objaw choroby grzybowej. A brunatnienie końców liści może być spowodowane zarówno przelaniem, jak i również przesuszeniem bryły korzeniowej.
Izabela Schick
Ogród na co dzień