Po przeprowadzce na stancję najbardziej ucieszyłam się z czegoś tak zwykłego jak ...balkon...marzyłam sobie,że wyjdę wieczorem ,powdycham zapach maciejki,będę się rozkoszować pięknem kwiatów...
Ale jak to w życiu bywa nasze marzenia raz się spełniają a raz nie...moje prysły w momencie spotkania z
nową sąsiadką na balkonie...
...szkoda pani trudów z kwiatami...usłyszałam...tu słońce wszystko spali na wiór...to strona południowa,świeci od rana do wieczora...ale pelargonie powinny się pani utrzymać...DONG:(((
Co było robić?Zapachu maciejki z pewnością nie zamienię na ,,zapach'' pelargonii...zostały kaktusy,ale co z nimi w zimie zrobić?No i poszłam do pokoju Klaudii ...sprzątać...już miałam ryknąć na ten bałagan,ale w oczy wpadła mi siatka na ryby...hmm,a może morze?
tak więc zamiast maciejki mam piach i trawę...ale lepsze to niż pelargonie:))))Zapraszam...