Nie mieliśmy jeszcze domu, ale już mieliśmy... tapetę do jadalni. Nie wiem co mnie kiedyś naszło, ale uparłam się jak osioł i kupiłam kilka rolek. Jak tylko dopełniliśmy wszelkich formalności i dostaliśmy wreszcie klucze od domu tapeta znalazła się na ścianie. A potem było pod tylko górkę z doborem dodatków :) Tło jest kremowe, a kwiatuszki są w szaroniebieskim, gołębim kolorze nazywanym przez mnie "trudnym niebieskim". No i właśnie ten gołębi kolor dyktuje warunki... Dlatego karnisze szare, a paseczki na krzesłach ciemnoniebieskie :) Białe krzesła i bukowy stół, którego blat co jakiś czas trzeba potraktować olejem. Jedynie lampa przywieziona z poprzedniego mieszkania nadal czeka na wymianę (mam już kupiony mój wymarzony żyrandol ze "staroci", ale jeszcze trzeba nad nim trochę popracować).