Tak mała, że trudno znaleźć mniejszą... Myślałam, że szybciej wykończy mnie, niż ja wykończę mieszkanie ;) Koncepcja zmieniana po stokroć: raz była wanna, raz prysznic; płytki o różnych wymiarach. Aż w końcu M odmówił współpracy... a ja uniosłam się honorem! Wypatrzyłam w sklepie niepozorne płytki, ułożone tak, żeby chyba nikt ich nie zauważył ;) Naszej, polskiej firmy. Przecenione tak, że 2 razy upewniałam się, czy aby to na pewno ta cena..I wymyśliłam sobie, że je przygarnę, skoro nikt ich nie chce... Więc płytki już były, ale co z resztą łazienki?... Ściany takie, że za nic rur się w nich nie schowa (stąd te wszystkie poniekąd wymuszone szafeczki... Pion umiejscowiony w durnym miejscu, że nawet połączenie wc i łazienki niewiele by pomogło. Więc są oddzielne, Bardzo lubię tę łazienkę, bo tylko ja wiem, ile zdrowia mnie kosztowała....