DziŚ prawie połowa października. Za oknem mglisty poranek z lekkim,przygruntowym przymrozkiem. W ogródku,dojrzewają(?) ostatnie zielone owoce papryki i pomidoów. MyŚlę,że nie zdążą. Jeszcze wczoraj na gałązkach krzewu były małe,białe kwiatki...Niskie temp.zrobiły swoje...W lasach,po kilku deszczowych dniach, pokazały się grzyby.. Moje małe zbiory ususzonych prawdziwków, wystarczą do wigilijnego barszczu. Co ciekawe...nie pachną zbyt mocno,W Polsce lasy mają niepowtarzalne aromat traw, igliwia,maŚlaków...muchomorów,mchu... No tak...inny klimat,strefa...
Jesienne dni wprowadzają nastrój ciszy.Lubię ten czas przesiadywania w fotelu ,z "WróŻką" ,dobrą książka...i wspaniałą,gorącą kawą w dużym garnuszku... Włączony piecyk-kominek daje przyjemne uczucie ciepła, a na moich stopach przytulony Alfik jest dodatkową "grzałeczką" pełną przyjaźni i miłoŚci... Ach...