Jeżeli chodzi o urządzanie własnego M jestem bardzo niecierpliwa. W tym temacie musi być na już, na teraz. Niestety szaleć nie ma z czym, więc czekam (nie)cierpliwie na ostatnie zakupy. Został stół, na który czekam od lutego i w międzyczasie zdążył mi przyjść nie taki kolor, zdążyłam stoczyć wojnę z jednym sklepem, by w końcu zamówić drugi odpowiedni stół w innym sklepie. Przy okazji zamówiliśmy pod kolor stolik kawowy, którego szukałam pół roku. Żaden mi się nie podobał, a gdy znalazłam coś, co mnie zainteresowało niestety u Mendzia wywołało atak konwulsji. Jednym słowem dla mnie nic nowego, że mamy różne gusty. Chciałam coś nietypowego, lekkiego, wyjdzie coś bardzo typowego i topornego. Jak zwykle. Nie miałam siły walczyć o swoją wizję. Po cichu mam nadzieję, że jakoś to przełknę. Reszta mieszkania przypomina już to, co chciałam osiągnąć. Jest zwyczajnie. Bez szaleństw, ale ja kocham to mieszkanie.