Choć łazienka jeszcze nie skończona, absolutnie niedopieszczona już czuję się w niej bliżej natury. Powoli dociera do mnie przebijający się zapach starego drewna i skrobotanie jednego kornika, który przeżył chyba cudem napaść chemicznego Ali. Jeszcze nieufnie rozpłaszczam stopy na ciepłej drewnianej podłodze. Czy uwierzycie że stopy mają pamięć? Moje pamiętają wszystkie te zimne kafle po których kuliły się do najmniejszych rozmiarów. Teraz rozmawiam z obiema palczastymi kończynami i leczę ich trudne wspomnienia.
Leżąc w wannie mam wrażenie, że płynę w łodzi przez wielki ocean z piękną rafą koralową.
Ściana z ręcznie malowanych kafli hipnotyzuje mnie. Śledzę plamki i zawijasy zatopione w szkliwie.
W tej mojej wannowej szalupie mieszczą się swobodnie dwie osoby więc zapraszam do podróży przez morza moją męską połówkę bo to zawsze raźniej i weselej.
Cieszy mnie fakt, że udało mi się stworzyć miejsce i do relaksu i do codziennego bezdusznego odzierania siebie z brudu.
Mogę nawe