Przeskok z NY do Webster,pod kazdym względem ...jest wielki.Po ruchliwym wielkim mieście,malutkie,spokojne miasteczko..Tak..powietrze czyste,cisza dookoła..Rano słychać śpiew ptaków.Nocą po posesji wędrują skunksy.W NY już dawno wiosna w pełnym rozkwice...tu dopiero stawia pierwsze kroki. Rozkwitają magnolie,forsycje,krzewy trzmieliny ,ciemiężyca...tulipany,narcyze..Wszystko z opóżnieniem,spowolnione...tak jak i tempo życia w małej mieścinie. Ładnie tu,ale brakuje mi gwaru ulic,spotkań z ludżmi...Po prostu trzeba się przyzwyczaić.....Czas zapełniam spacerkiem po lesie,nad jeziorem, robieniem fotek,podgladaniu przyrody..Jeszcze kilka tygodni i będzie kolorowo..Rozkwitną drzewa,krzewy...Jeszcze tylko kilka tygodni...........