Na cegłę patrzyłam z rozmarzeniem jeszcze przed remontem, ale bałam się o niej wspominać. Remont trwał pół roku. Zmęczona nim byłam ja, mąż i mój Tata, więc nie wymyślałam. Postanowiłam odpocząć. Ostatnio uznałam, że rok odpoczynku od remontu to wystarczający czas i tak pod koniec stycznia zamówiłam cegły. Ich ułożenie trwało miesiąc czasu, bo układaliśmy je dosłownie po 2 rzędy dziennie. W międzyczasie wyskoczyło parę dni wolnych i tak dopiero wczoraj ja, jako kierowniczka, odebrałam dzieło i podpisałam protokół zdawczo-odbiorczy :) kupiłam też taborecik, bo jak widać pufy całkiem oklapły. Doczekałam się także drewnianego kalendarza wiecznego z funkcją podpórki na książki. Teraz czekam na mój wymarzony sekretarzyk i krzesło. Niedługo przeprowadzam się z laptopem do drugiego pokoju, a mój mąż odzyska w końcu kanapę i telewizor do własnego użytku. Staram się także sprzedać segment z pokoiku.