Jak w tytule - to była istna batalia. Jedna ściana była malowana 4 razy, 2 razy zdzierana do gołego betonu i znowu malowana. Ciągle wychodziły na niej gryzmoły. Okazało się, że mimo szczerych chęci mąż źle rozprowadził szpachlę i żadna farba tego nie kryła. W tej chwili od nowa kładą szpachlę - na jednej ze ścian w salonie, mimo że przypadłoby się to jeszcze zrobić na drugiej ścianie w salonie i na jednej w sypialni, bo jest tragedia, gdy się patrzy na nie w świetle dnia. Mam dość tego całego remontu. Nienawidzę tego mieszkania za to, że wiecznie coś nie wychodzi. Jest pechowe i tylko jakaś niewidzialna ręka i resztki zdrowego rozsądku powstrzymują mnie przed wystawieniem go na sprzedaż.