Trochę mnie nie było, za co wszystkie Panie, które o mnie NIE zapomniały serdecznie przepraszam :))
Niby wiele się nie dzieje, niby wiele się nie zmieniło, ale zawsze coś tam…… Miałam parę takich marzeń-planów, że muszę kiedyś mieć, zdobyć, kupić, znaleźć……. No i ponieważ parę się ziściło, nie wpływając znacząco na ogólny odbiór chałupy, a delikatnie go uzupełniając, więc POKAZUJĘ :o)
Od zawsze niedoróbką w naszym dziennym był stolik – w końcu zdobyłam wyśnionego starutkiego patyczaka :D
Zawsze chciałam gościć na swoich ścianach jelenia – przybył i wisi :D
No i trzecie ‘zawsze’ – paczłorkowy, kororowy jak tęcza, ogromniasty, szydełkowy kocyk – zawsze tęsknie spoglądałam na takowe w Waszych domach ;))) Wizyta w ukochanym lumpie, 10 zeta i OBECNY :D
Poza tym trochę zmian w galerii przedpokojowej, otwarty regał biblioteczny, odrapane, czerwone krzesełko z likwidowanej knajpy na Powiślu ;)……. Więcej grzechów nie pamiętam ;)
Zapraszamy do naszego tobołka :o))))