Zdecydowaliśmy, że zamieszka z nami jeszcze jedno kocię...gniazdo puste, dziecka wyjechały, Julian sam w domu więc ku uciesze naszej i kocura pojawił się syjamski syberyjczyk...jeszcze bezimienny. Wraz z nim nieco więcej czerni bo ja już upałem i latem jestem zmęczona...jesień obok wiosny to moja ulubiona pora roku. Prócz nowego kociaka, lampa ze staroci za dwie dyszki (fenomen przy kolejnym kliknięciu włącznika świeci się inna ilość żarówek, Pan Mąż zachwycony, sam wiózł zdobycz na rowerze), no i dwa okienne świetlne zwisy...z wyprzedażowych okazji ze stówki na 9zł...ależ mnie cieszą takie zakupy:)...reszta bez zmian ale szykuję się do zrobienia sobie betonowych ścian...tylko narazie tkwię w wirze pracy.