Jak ja lubię tą porę...hmm nawet jak dżdży i wieje...jest tak przytulnie. Otaczam się ciepłem brązów i rudości. Pomysły co chwilą nowe w mojej głowie,tylko sił mi nieco brak, bo cały miesiąc codzienie przyjmuję dawkę leczniczych promieni...niby ich nie czuć ani nie widać ale siły nieco zabierają. Ale nie byłabym sobą gdybym w kątach czegoś nie ruszyła. Jednak te zmiany planuję, że będą już stałymi...bez sezonowości...dorastam. Dzienny pokój i kuchnia jeszcze się układa. Kilka perełek znalazło już u mnie stałe miejsce. Sypialnia jesienna ale jeszcze rozważam jeden pomysł na nią... ostateczny a póki co powróciły rzeczy, które już były, a które wiem, że bardzo lubię...no i jest nowość...czarny skrzydlaty od Kaacee...śpi z nami tylko bardzo się nim zainteresowały moje sierściuchy i pozbawiły go dzioba ale już ma nowy...narazie z masy solnej...nie jest tak idealny jak oryginał ale jeszcze nad nim popracuję:)