Ciemność daje mi w kość, ale myśl o małym raju gdzieś tam na zadupiu świata wlewa trochę światła i marzeń w ten zimowy koktajl przedświąteczny. Ponieważ moje gniazdko jest malutkie muszę ostrożnie dobierać ozdoby. Na święta zamiast gwiazdek, bo tych na niebie jest od groma wstawiłam karpia z drewna. Lepszy z drewna niż umęczony w wiadrze z lodowatą wodą.
Dokupiłam jeszcze 2 poduszki tarasowe z przeceny i tyle z szaleństw zakupowych. A chęci takie, że aż słów brak. Nerwy trzeba trzymać na postronku, żeby nie zgarnąć do koszyka tego, tego i tamtego.
Rośliny przeżyły w donicach, co uważam za sukces. Nie jest łatwo dojść do porozumienia z miejscowymi ogrodnikami. Bariera językowa. Wciąż wywołuję salwy śmiechu i litościwe spojrzenia gdy mylę słowa i zmieniam znaczenia. Ale ludzie są wspaniali i pomocni. Język migowy też jest pomocny.