Spis treści:
- Metoda trzech sióstr — amerykański sposób na sadzenie pomidorów
- Ryba i jej reszki nie tylko do uprawy pomidorów
Metoda "trzech sióstr" — amerykański sposób na sadzenie pomidorów
Metoda znana jako „trzy siostry” powstała w wyniku długotrwałej obserwacji roślin przez rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, którzy szukali sposobów na uzyskanie dobrych plonów mimo trudnych warunków glebowych. Zamiast stosować nawozy czy środki ochrony, testowali różne zestawienia gatunków i układy przestrzenne, aż odkryli, że kukurydza, fasola i dynia — uprawiane razem — wspierają się i tworzą samowystarczalny układ. Zasady tej współuprawy można z powodzeniem przenieść do warzywnika, w którym centralną rolę zamiast kukurydzy pełni pomidor: roślina o dużych wymaganiach pokarmowych, wrażliwa na niedobory wody i gwałtowne podmuchy wiatru.
W tej konfiguracji sadzonkę pomidora umieszcza się przy tyczce lub sznurze, najlepiej w wykopanym na około 30 cm dołku. Przed sadzeniem należy usunąć dolne liście, a łodygę ułożyć ukośnie i przysypać tak, by niemal połowa znalazła się pod ziemią. Taki sposób sadzenia pobudza rozwój dodatkowych korzeni, zwiększając zdolność rośliny do pobierania wody i składników odżywczych. Wokół tyczki, w odległości kilku centymetrów od pomidora, wysiewa się trzy do czterech nasion fasoli pnącej lub grochu cukrowego. Te gatunki nie tylko nie konkurują z pomidorem, ale wzbogacają glebę w azot dzięki symbiozie z bakteriami brodawkowymi. Ich pędy wspinają się po tej samej podporze, nie zacieniając rośliny głównej.
Trzecim elementem układu jest dynia lub cukinia, których zadaniem jest osłona gleby. Ich płaskie, szeroko rozrastające się liście tworzą warstwę ograniczającą parowanie i tłumiącą wzrost chwastów. Rośliny te sadzi się w promieniu około 60 cm od podstawy tyczki, jedną lub dwie na grupę. Dzięki takiemu rozstawowi korzenie nie nachodzą na siebie, a liście dyni nie ograniczają dostępu światła. Całą kompozycję warto powtarzać w równych odstępach, tworząc tzw. wyspy uprawne — każda składająca się z jednego pomidora, kilku nasion fasoli i jednej-dwóch dyń. W warunkach naturalnych taki układ pozwala na najbardziej efektywne wykorzystanie dostępnej przestrzeni bez wspomagania chemicznego.
Dobry plon pomidorów bez chemii jest możliwy. Wystarczy zapewnić im wspracie innych gatunków. Fot. jonnysek / Canva Pro
Ryba i jej reszki nie tylko do uprawy pomidorów
Zanim nawozy syntetyczne na stałe wpisały się do praktyki ogrodniczej, mieszkańcy Ameryki poszukiwali też skutecznych sposobów na zasilanie upraw dostępnymi środkami. Jednym z nich było zakopywanie ryb lub ich pozostałości bezpośrednio w glebie, tuż pod roślinami o wysokim zapotrzebowaniu na składniki odżywcze. Wraz z rozpowszechnieniem pomidora metoda ta została zaadaptowana także do tej rośliny, która zużywa duże ilości makroelementów. Rozkładające się w glebie resztki rybne uwalniają stopniowo związki azotu (w ilości około 8–10 proc.masy suchej), fosforu (4–6 proc.) oraz potasu (około 1 proc.), a także wapń, siarkę i śladowe ilości cynku, magnezu i żelaza. Proces ten pokrywa się z najintensywniejszym okresem wzrostu sadzonek i zapewnia roślinie trwałe i równomierne odżywienie przez wiele tygodni, bez potrzeby stosowania nawozów mineralnych.
W praktyce nie trzeba wykorzystywać całych ryb - w zupełności wystarczają odpady kuchenne takie jak głowy, kręgosłupy, wnętrzności czy skórki. Najlepiej zakopać je na głębokości około 15 cm, czyli tuż pod główną strefą korzeniową rośliny. Takie rozmieszczenie ogranicza ryzyko bezpośredniego kontaktu młodych korzeni z intensywnie rozkładającym się materiałem i zmniejsza prawdopodobieństwo, że zapach resztek zwabi zwierzęta domowe lub dzikie. Na glebach ciężkich, o słabej przepuszczalności powietrza, do dołka warto dodać suche liście, trociny lub słomę, by poprawić stosunek węgla do azotu i ułatwić tlenowy rozkład materii.
Przeczytaj też: Potasowy nawóz do papryki, pomidorów i ogórków. Zawiążą dużo więcej owoców
Efekty działania nawozu rybnego nie ograniczają się wyłącznie do pomidorów. Rośliny o podobnych wymaganiach pokarmowych, takie jak papryka, bakłażan czy kapusta, również przyspieszają wzrost, gdy ich korzenie mają dostęp do białka i tłuszczów przetwarzanych przez mikroorganizmy glebowe. Obserwuje się wówczas lepiej rozbudowany system korzeniowy, większą odporność na choroby i szybszy przyrost masy zielonej. W przypadku braku możliwości lub chęci bezpośredniego wprowadzenia resztek rybich do gruntu można je z powodzeniem kompostować z odpadami roślinnymi.
Źródło: deccoria.pl
Przeczytaj również:
Wzmocnienie pomidorów przed sadzeniem do gruntu. Wystarczy łyżka nawozu
Jak sadzić paprykę, żeby mieć duże i zdrowe plony? Nie tylko termin ma znaczenie
Pomidory bez chemii – zdrowe i dorodne zbiory. Ekologiczne nawozy i opryski